Naskrobałam coś takiego jakieś kilka miesięcy temu i
postanowiłam teraz wrzucić. Miniaturka (o ile to jeszcze można nazwać
miniaturką) powstała pod wpływem chwilowej, chyba, nudy. W najbliższym czasie,
a przynajmniej przed egzaminami, nic nowego nie zamieszczę. Główne powody to
raczej brak czasu i weny, ale sądzę, że powinnam się zrehabilitować zaraz po
egzaminach gimnazjalnych lub troszkę później. Się zobaczy. Póki co, jedynie
stwierdzam, że ten wstęp jest chyba dłuższy nic cała reszta.
Ups...
__________________________________________
To było niedawno.
Tak... Jestem pewien, że niedawno.
Dwa miesiące, prawda?
Mieliśmy tak dużo czasu. Wręcz nigdy nie mieliśmy więcej.
Ty i ja.
By kochać.
Pamiętam kołysankę.
Codziennie jej ją puszczałeś.
Z małej pozytywki, w kształcie skrzyni ze skarbem.
Ta muzyka to był jej skarb.
Kładłeś się koło niej, ale zamiast szeptać jej do ucha
fragment bajki lub po prostu nucić delikatną melodię, rozśmieszałeś ją,
łaskotałeś i urządzałeś bitwy na poduszki.
Ja wcale nie byłem lepszy.
Wskakiwałem między was, zaraz odczuwając na sobie
skoncentrowany atak, aż nie padaliście ze zmęczenia.
Wtedy ja łapałem za dwie poduszki na raz i
zaczynałem nimi w was rzucać – w ciebie Bandit oraz w ciebie
Gerardzie.
Potem następowała kolejna zmiana, aż w końcu przez brak
tchu, pozostawał zaledwie śmiech, szybkie oddechy i sen.
Razem, we troje.
Teraz łóżko jest puste.
Pościel we wszystkie strony, nikt jej przecież nie układał.
Chłód w przestronnym pokoju.
Zakręcone z całej siły kaloryfery.
I tylko wspomnienie.
Madzia, ty wiesz, że ja cię kocham i w ogóle, debilu jeden, ale to jest takie krótkie i pełne uczuć, że aż domaga się mordu.
OdpowiedzUsuńpatrzę się na blogspota i widzę, że coś dodałaś. od razu szał, bo to pewnie kolejna porcja długich, popieprzonych opisów, które wszyscy tak kochamy, a tu suprajs. krótko, zwięźle i na temat. Gerd, Frań i Ban byli razem szczęśliwi, a potem Frań został sam. zero wyjaśnień, dlaczego ;C TAK SIĘ NIE ROBI.
ale ogólnie, to bardzo ładne to.
Czy ty brałaś jakiś kurs szybkiego mordowania feelsów? ;-; Bo jeśli tak to Ci się cholera udało. Kilka zdań a dobrałaś je idealnie. Przeszłaś z obrazu szczęśliwej rodzinki w rozpacz samotności w zaledwie kilka sekund. No i ta niepewność, bo możemy się tylko domyślać dlaczego Frank został sam. Brawo! :3
OdpowiedzUsuńxoxo
Przez swoją prostotę, niepozorność, bezpośredniość i długość, emocje są o tyle intensywniejsze i silniejsze, niż gdyby historia ta była rozpisana na rozdziały i tomy. Minimalizm w sztuce to cenny skarb, bo przy natłoku kolorów, słów czy efektów, przekaz ginie. Najostrzejsze i najtrafniejsze są właśnie te dzieła, które pokazują i mówią jedynie nagą prawdę.
OdpowiedzUsuńI takie właśnie jest Twoje dzieło - nagą prawdą. Bez ozdóbek, bez zbędnych pobocznych historii, bez przepychu. Strata i smutek pokazane takimi, jakie są naprawdę. A dość otwarta kompozycja pozostawia wiele przestrzeni na rozmyślania - nie do końca wiadomo, co przyczyniło się do tej straty i smutku, czy była to śmierć, czy może po prostu nieudany związek, a może i coś jeszcze innego.
Chylę czoła. Mocna rzecz. Będę o tym z pewnością długo rozmyślać, zastanawiając się, co mogło się stać. Jesteś prawdziwą inspiracją, moja droga!
xo,
a.
Uwielbiam takie emocjonalne, krótkie formy. Przez swoją niedokończoną, urwaną kompozycję zawiesiłaś emocje akurat w momencie ich największego nasilenia. Bardzo mi się takie coś podoba :).
OdpowiedzUsuńxoxo Kot
I jak tutaj nie zaprzestać wszystkiego, co się robi, nie usiąść i nie zachwycać tym shotem? No jak?
OdpowiedzUsuńOpowiadania w takiej formie rzadko do mnie trafiają, bo uwielbiam dłuższe teksty, chyba że są bardzo emocjonalne i mimo swojej długości wprawiają w specyficzną atmosferę. A Empty Spaces właśnie takie jest. Wprowadza w pewne poczucie melancholii, smutku i zadumy. Na dodatek pozostawia ogromne pole do popisu wyobraźni czytelnika. Każdy, kto zapoznał się z tym fragmentem, układa sobie w głowie własną wersję, co tak właściwie mogło być tłem tego krótkiego, jak gdyby wyrwanego z przemyśleń losowo spotkanego na ulicy człowieka, opisanego wspomnienia. Ten shot ma w sobie coś szczególnego, na co nie można tak po prostu nie zwrócić uwagi.
Jak zwykle czekam na kolejny nowy post, aby móc ponownie pozachwycać się czymś, co wyszło spod Twych bigosowych dłoni. Kłaniam się nisko, mój mistrzu! c:
xx