Krzyczała.
Czuła ból,
który nikt inny nie widział, nie poczuł, ani nawet o nim nie słyszał.
Nie był to
jednak ból fizyczny, o nie.
To byłyby
zbyt proste, zbyt oczywiste.
On nie
potrzebował kolejnego Midgardczyka, przez którego cierpienie przepłynie jak nóż
przez roztopione masło, złamie i na tym zabawa się zakończy. Loki potrzebował
zwierzątka. Tajemniczej zabawki, którą będzie wykorzystywał, miał z niej nie do
opisania satysfakcję, sprawdzał, gdzie leżą granice i naciskał na nie dotąd, aż
zdoła je przekroczyć. Ewentualny zgon nie byłby przez niego mile oczekiwany, za
to całkiem zrozumiały. W końcu to tylko słaby, żałosny człowiek. Śmiertelnik,
jakże kruchy, ale czasem może i nawet nieprzewidywalny.
× × ×
Stanął przed
drzwiami, które w świetle palącej się na ścianie pochodni, raziły wręcz
chorobliwą bielą. Uśmiechnął się.
Czas zacząć zabawę.
Pociągnął
powoli za klamkę i wraz z delikatnym skrzypnięciem wszedł do środka. Cztery
ściany na planie kwadratu. Zero dekoracji, pusto.
No... prawie pusto.
Przez
usytuowane wysoko okno, wpadało światło wielu gwiazd zdobiących nocne niebo. W
jednym kącie siedziała dziewczyna. Głowę opierała na podkurczonych, złączonych
kolanach, a twarz przysłaniały jej włosy. Wiedziała, że Loki jest w
pomieszczeniu. Nie ignorowała go. To był po prostu jej własny – bardzo
intrygujący zarazem – sposób w jaki okazywała mu jako taki szacunek. Nie
spoglądała na niego.
Stanął tuż
przed nią, po czym wyciągnął rękę. Dziewczyna powoli uniosła w jego kierunku
prawą dłoń, którą przechwycił w połowie drogi, łapiąc w palce jej kościsty
nadgarstek. Przekręcił ją tak, aby odsłonić przedramię oraz ocenić, w którym
stadium znajduje się jego mały eksperyment. Skórę miała niemal przezroczystą i
okropnie trupiobladą. Wszystkie żyły były doskonale widoczne, ale – na co
uśmiechnął się zadowolony – już całe granatowe.
– Zimno? – w
ciemności błysnęły pełne rozbawienia oczy.
Odpowiedziało
mu zaledwie nasilające się szczękanie zębów oraz dreszcze na całym ciele
dziewczyny. Nic dziwnego. Zamarza tu już od niemal tygodnia, a gdy tylko się
zjawił, innej reakcji od niej nie oczekiwał. To jakby koło podbiegunowe zamknąć
dodatkowo w chłodni.
– Muszę
jednak przyznać, że wytrzymałaś dłużej niż się spodziewałem. Inny śmiertelnik
na twoim miejscu najprawdopodobniej umarłby z powodu niewydolności krążenia.
Gratuluję. – gładził palcem linie skóry, w miejscu pod którą ciągnęła się żyła.
Obrzucił jednoczenie jej zasłoniętą twarz pobłażliwym uśmiechem.
Poczuł, jak
starała się zacisnąć dłoń w pięść, po czym przyciągnąć ją do siebie bez słowa,
wciąż dygocząc. Puścił łaskawie jej rękę. Patrzył, jak powoli obejmuje się nią
wokół klatki piersiowej. Ponownie instynkt wziął górę, byleby tylko nie
umrzeć.
– Bezcelowe
posunięcie, ale ty o tym dobrze wiesz. Jakie to uczucie, gdy krew zamarza w
całym ciele?
Pytanie
retoryczne, na które nie oczekiwał odpowiedzi. Chciał jedynie trochę ją
podirytować, to wszystko. Wręcz robił jej tylko przysługę, bo serce zaczęłoby
jej wtedy szybciej bić. Dostrzegł minimalny ruch przed sobą, gdy podniosła
głowę na tyle, by przez długie, brązowe włosy mignął mu widok jasnoniebieskich,
zmęczonych życiem oczu.
– Zi...
Zi-Zimno. – odparła cicho, oblizując drżącym językiem sine wargi. – Może...
Mo-Może chciałbyś mnie rozgrzać, c-co?
Parsknął
śmiechem, spoglądając na nią z żywym zainteresowaniem. Zabawka. Zwykła zabawka,
mała, niepozorna. Wciąż buntująca się przeciw niemu, choć jej temperatura ciała
z upływem godzin coraz bardziej spadała. Niewinny eksperyment, nie pierwszy i
nie ostatni w jej marnym życiu. A tylko on może zdjąć z niej zaklęcie. Ona o
tym wie i dlatego o to nie prosi. Mimo że dla niego nic nie znaczy, jest tylko
rzeczą, słodkim niczym, to jednak nadal jest mu potrzebna. Ktoś musi stanowić formę
rozrywki, coś dla zabicia czasu. Jej życie już od dawna spoczywa w rękach
Lokiego. To od Lokiego zależy kiedy zginie, pójdzie spać, czy będzie musiała z
nim się sprzeczać na jego własne życzenie. Zaakceptowała to, ale nikt nie
żądał, aby się z tym pogodziła. Dlatego wciąż uciekała, pyskowała, krzyczała.
Dlatego on wciąż ją karze i eksperymentuje na niej.
Uwielbia
tortury psychiczne, to taka jego mała słabość. Od strony fizycznej jest ona
żadnym wyzwaniem, gdyby chciał w każdej chwili mógłby przekształcić jej ciało w
rozmazaną plamę na ścianie. Umysł był jednak jego wisienką na torcie, czymś co
nigdy mu się nie znudzi. Nie bez powodu pozwalał jej tak swobodnie zamarzać.
Loki chciał, żeby błagała o zdjęcie zaklęcia. Potrafiła wyczuć u niego
chęć zgłębiania siły umysłów z Midgardu. Ile niektóre potrafią znieść dla
własnych egoistycznych celów, pobudek, ambicji. Ale jednocześnie, jak prosto
jest je złamać i przewyższyć poziomem inteligencji. To właśnie chciał na niej
zbadać. Wypchnąć poza granice, zrzucić w odmęty przepaści i zobaczyć co się
stanie – czy spadnie, czy jednak wczepi się w skalną półkę i wciągnie się z
powrotem.
Tyle
niewiadomych.
Tyle pytań i
żadnej odpowiedzi.
Tyle
pomysłów.
Tylko jeden
żałosny śmiertelnik.
Jaka szkoda, naprawdę.
– Korzystaj
z czasu, bo już niewiele ci go zostało. – wstał i ruszył do drzwi.
Złapał za
klamkę.
– Nie
zdejmiesz zaklęcia? Nie uratujesz mnie... znowu? – wyszeptała, nie unosząc
nawet głowy.
Loki zerknął
na nią przez ramię z szerokim, tajemniczym uśmiechem na ustach oraz
niepokojącym błyskiem w oku.
– Każda
zabawa kiedyś się kończy, kochanie. – wyszedł z pokoju.
Dziewczyna
przyciągnęła swoje nogi do klatki piersiowej – o, ile to wciąż możliwe –
jeszcze bardziej, po czym na jej rozedrgane usta wpłynął lekki uśmiech.
Wróci. Musi wrócić. Na pewno wróci. Jutro...
na pewno.
_____________________________________
Tak o to wrzucam shota z Lokim. Z góry od razu mówię, że nie będzie do niego żadnej kontynuacji. Jest to jedynie taki mały szkic wizji, którą kiedyś dostałam w środku nocy ;)
Nonono a ja się zastanawiałam gdzie to już widziałam hihi :D
OdpowiedzUsuńJak wcześniej wspomniałam takiego pięknego intrygującego dzieła się nie zapomina... No w każdym bądź razie zostaje w głowie dość długo :3 ale bardzo miło i przyjemnie jest przeczytać coś takiego powtórnie :D
No więc Loki naukowiec testujący pewne zaklęcia na małych bezbronnych stworzonkach czyli na Midgardczykach... To naprawdę idealna wizja xD
Jak dla mnie jest bosko, kocham Twój styl iii o Gods może czas wziąć się za siebie i coś tutaj ponadrabiać ;P
Życzę Ci mordko dużo weny i powodzenia w dalszym (oby sukcesywnym) pisaniu :*
Lola
Dziękuję! Po raz kolejny nawet nie wiesz, jak się cieszę, że się podoba *o*
UsuńUuu szybko się ten szocik pojawił :) Myślałam, że będę na niego czekać dłużej.
OdpowiedzUsuńCo do teści...mrohna i cudowna xD Loczek jako psychopatyczny naukowiec. Taki bezlitosny...ach cudo!
Na początku liczyłam po cichu na jakieś seksy albo chociaż grę wstępną (ja niewyżyta), ale potem pomyślałam, że może lepiej jak nic się nie zdarzyło. Relacja była taka bardziej hmm no nie wiem... surowa ;)
Nie będę się rozpisywać nad talentem pisarskim, bo uwielbiam wszystko co zamieszczasz i to nie jest wyjątkiem :)
A tak z ciekawości (wybacz moje drążenie pcha mnie poprostu nieposkromiona ciekawość) czy ten szkic ma więcej części? Oczywiście nie będę pod każdym Twoim wpisem prosić o opublikowanie. Rozumiem, że możesz nie chcieć jej udostępniać z wielu powodów. Pytam z chęci uspokojenia wyżej wymienionej ciekawości :)
Kurwa w komentarzu to potrafię się rozpisać, a w recenzji to kombinuję jak rozwinąć temat, żeby miał 2 strony xD
Nie, ten szkic nie zawiera więcej cześci. Nie sądzę, że nawet byłabym w stanie więcej ich napisać xD
UsuńI cieszę się, że się podobało :3